Większość prezentacji samochodów zaczynam od wspominania pierwszych konstrukcji danego modelu, co miało miejsce jeszcze w XX wieku. Z Capturem jest inaczej. Jest dzieckiem XXI wieku. Owszem, czerpie z tradycji małego miejskiego kompakta (Clio) i małego miejskiego vana (Modus), ale to zupełnie inne nadwozie i inny styl.
W historii motoryzacji XX wieku odnotować można dość powszechny zwyczaj cyfrowego oznaczenia modeli, np. Mazda 121, Peugeot 201 czy Renault 5. Renault projektując następcę “piątki” postanowiło z tą historią zerwać… nazywając model imieniem greckiej muzy historii - Klio („Głosząca sławę”, „Sławiąca”; gr. Κλειώ Kleiṓ, od gr. kléos ‘sława’, kleíein ‘wsławiać’, łac. Clio). Tym samym - rzecz by można - w roku 1990 w Renault skończyła się era “cyfryzacji”, bo w kolejnych segmentach pojawiły się również niecyfrowe nazwy modeli jak Megane, Twingo czy Laguna.
Ci, którzy pamiętaj rok 1993 i pierwszą generację Twingo wiedzą, że samochód ten był zupełnie nowym pomysłem na mały miejski samochód: jednobryłowe nadwozie, klamki schowane w drzwiach, cyfrowe zegary… w ostatniej dekadzie XX wieku był to samochód wręcz rewolucyjny. Obecnie produkowana, trzecia już generacja tego samochodu również oferuje niespotykane w segmencie rozwiązania. Co bardzo ważne, nie ma w tym samochodzie niczego, co byłoby jedynie próżnym szukaniem oryginalności.